Półtoraroczony Filip Bieś z Łączek Brzeskich urodził się z niewykształconymi rączkami. Wszelkie badania w trakcie ciąży nie wskazywały na wystąpienie żadnych wad u dziecka. Stało się jednak inaczej. Dzisiaj dla małego Filipka codzienność to prawdziwe wyzwanie, potrzebuje on stałej opieki i asysty. Jedyną szasną na normalne życie chłopca jest kosztowana operacja, na którą od dłuższego czas są zbierane fundusze.
Zbiórka pieniędzy na operację rączek Filipka to angażująca praca, o czym przekonały nas wypowiedzi naszych bohaterek. Jednak warto, ponieważ widać efekty. Powstało i nadal powstaje sporo akcji charytatywnych, które mają pomóc w zebraniu potrzebnej kwoty.
Przede wszystkim jest założona zbiórka środków na siepomaga.pl. To jednak nie wszystko, bowiem są organizowane też festyny, kiermasze, akcje w szkołach czy też ostatnio specjalne stoisko na mieleckim Jarmarku Świątecznym. Bardzo ciekawą inicjatywą są również zorganizowane licytacje dla Filipka. Na Facebooku powstała specjalnie stworzona, na poczet licytacji, grupa o nazwie "Licytacje dla Filipka", której założycielką jest Pani Mariola, ciocia małego Filipka.
Dołączyć do grupy może każdy. Dzisiaj liczy ona 3,2 tys. członków. Na grupę regularnie są udostępniane posty z rzeczami przekazanymi na licytację. Przy każdej jest podana kwota startu licytacji, a w komentarzach odbywa się sama licytacja.
Oddawane są przeróżne rzeczy — od tych użytku domowego, przez książki i po zabawki. Rzeczy nie są nigdy zepsute ani zniszczone — stan każdej jest też umieszczany na zdjęciach. Dla uwierzytelnienia grupa licytacja jest podpięta pod wspomnianą stronę siępomaga.pl i to tam są przekazywane środki. Dodatkowo został utworzony specjalny regulamin licytacji, który jest szczególnie przestrzegany.
Wystawiający i licytujący kontaktują się ze sobą bezpośrednio lub przy pomocy administratorów grupy. Niejednokrotnie zdarza się też, że osoby, które wygrały licytację oddają przedmioty do ponownego wylicytowania.
O tym, jak powstał pomysł na założenie specjalnej sekcji licytacji dla Filipka opowiada nam Pani Mariola:
"Szukaliśmy różnych sposobu, aby jak największa liczba osób usłyszała o sytuacji Filipka. Trafiliśmy na cudowną kobietę, która już wcześniej prowadziła tego typu licytacje. Ona nas zmotywowała i pomagała w prowadzeniu tego typu przedsięwzięcia na Facebooku.
"Na samym początku informacja o zbiórce rozpowszechniała się w kręgu najbliższych osób rodziny, przyjaciół, sąsiadów. Zaczynaliśmy od wywieszania plakatów oraz samodzielnego rozdawania ulotek na ternie naszego miasta i okolic. Po założeniu licytacji na portalu społecznościowym znaleźliśmy szerokie grono osób chcących pomóc. To wszystko dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, których nie mogę wymienić z imienia i nazwiska, ponieważ zajęłoby to sporo czasu — jesteśmy im jednak dozgonnie wdzięczni. Dzięki wspaniałym "pomagaczom" informacja dotarła do wielu firm mieleckich, szkół oraz do organizacji charytatywnej Caristas".
Aby ludzie zaczęli przekazywać rzeczy na licytacje, trzeba było dużo wysiłku. Początki nie zawsze były łatwe — stawało się to stopniowo za sprawą wielu poszukiwań. Metodą łańcuszka udało się znaleźć sporo chętnych.
"Chodziliśmy od drzwi do drzwi, po lokalnych firmach z plakatami i prośbą o vouchery, bony, usługi, rzeczy. Nie ukrywam raz był uśmiech, a raz rozczarowanie, ale nie poddawaliśmy się"
W międzyczasie, kiedy akcja jeszcze się rozwijała, pojawiła się w zespole Filipka Pani Krystyna, która bezinteresowanie podjęła się szerszej pomocy chłopcu. Tak opowiadała o tym, jak trafiła na Filipka:
"Poznałam to cudowne dzieciątko przypadkowo na meczu piłki ręcznej i zachwyciłam się tym maluszkiem. Jest bardzo radosnym i towarzyskim dzieckiem. Wtedy postanowiłam pomóc, wpłaciłam kwotę na siępomaga.pl, wylicytowałam koszulkę na festynie i skontaktowałam się z Panią Mariolą, aby spytać, w jaki sposób mogłabym pomóc — i tak się to zaczęło".
"Sama z siebie zaczęłam organizować fanty, które można było ogłosić na licytację — najpierw przeszukałam i opróżniłam własny dom, pomogły mi w tym też moje dzieci, a później zaczęłam dzwonić i jeździć po znajomych i firmach. Do niedawna zajmowałam się również przekazywaniem rzeczy z licytacji dla osób, które wygrały".
— dodaje.
"Część rzeczy, które mamy oddałyśmy też na licytację dla potrzebującej Mai Watracz — akurat dziś zawiozłam 4 pudła różnych przedmiotów, także rzeczy z licytacji dla Filipka, jeśli wygrywający życzył sobie, aby tę rzecz przekazać innemu potrzebującemu".
W akcję licytacyjną dla Filipka zaangażowało się naprawdę wiele osób, ale także firm. Praca obu Pań, a także innych osób wspomagających, nie poszła na marnę. Za wszelką pomoc zespół Filipka jest ogromnie wdzięczy, co widać na każdym kroku jego działania.
"Każdego dnia szukamy darczyńców. Mamy bardzo dużo ludzi wokół siebie o ogromnym sercu i miłości do Filipka, bo jedni go poznali osobiście, a drudzy ze zdjęć. Życzę każdemu dziecku, żeby miał takie wsparcie jak Filip — teraz każdy, kto przyczynił się do tego, że będzie mógł cieszyć się jak każde inne dziecko jest dla niego rodziną. Wierzymy ze dr Paley zdziała cuda"
— sumuje Pani Mariola.
Link do grupy "Licytacje dla Filipka" na Facebooku możecie znaleźć TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.