reklama

Magda Gessler wpadła z kontrolą do Mielca

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności W grudniu poprzedniego roku na kulinarnej mapie Mielca pojawiły się "Latające Smaki". To dawna restauracja "Vis a vis" zmieniła swoje oblicze po wizycie Magdy Gessler. A co dzieje się w lokalu prawie dwa miesiące po kuchennych rewolucjach? W sobotę (11 lutego) Magda Gessler wróciła do mieleckiej restauracji. My też tam byliśmy.
reklama

Nazwa "Latające Smaki" to nawiązanie do lotniczych tradycji naszego miasta. Ale równocześnie podkreślać ma lekkość smaku i bajkową, magiczną atmosferę tego miejsca.

- Będzie to miejsce pełne fantazji, zupełnie niespodziewane, ale bardzo wesołe i kolorowe - opisywała w czasie "Kuchennych rewolucji" pani Magda Gessler. - Menu będzie bardzo zasadnicze, bo to teren, który nie do końca ma tradycję kulinarną, i trudno tu ustalić konkretną kuchnię. Stwierdziłam więc, że są dania, o których wszyscy Polacy zawsze marzą, w lepszych lub gorszych momentach: tatar, gołąbki czy naleśniki.

W menu "Latających Smaków" królować będą więc swojskie smaki z nutką włoską: popisowym daniem ma być tatar przygotowywany według tradycyjnej receptury oraz gołąbki pieczone "jak u mamy".

- Będą obłędne - zapowiedziała pani Magda.

Właścicielka restauracji, pani Magdalena Skotak, która restaurację prowadzi wraz z mężem Piotrem i córką Aleksandrą, przez kilka lat pracowała we włoskiej knajpie. To tam poznała smak tradycyjnej pizzy, który zdołała przenieść na nasz polski i mielecki grunt. To właśnie pizzę kosztowała pani Magda Gessler, kiedy pierwszy raz przekroczyła progi Vis a vis, i bardzo jej posmakowała. Jak sama stwierdziła, właścicielka ma doskonała "pamięć smakową" i jest w stanie odtworzyć dania.

Dlatego w menu restauracji nie brakuje też pizzy oraz makaronów. 

- Restauracja była moim marzeniem, które rosło 25 lat - przyznała pani Magda, właścicielka restauracji. - Troszkę się boimy, bo przed nami jest dużo ciężkiej pracy, ale musimy dać radę. Byłam i jestem przygotowana na wszystko - ale nie na złe, tylko na wszystko dobre, co nastąpi po rewolucjach. Nakarmię ten Mielec jak nigdy dotąd!

Sądząc po ilości gości odwiedzających "Latające Smaki", tradycyjne dania bardzo posmakowały mieszkańcom Mielca. Jak powiedziała nam właścicielka bistro, codziennie schodzi im ok. 3 kg wołowiny (na tatara). Danie to przygotowywane jest z pierwszej krzyżowej. Wielką popularnością cieszą się też flaki i gołąbki z ryżem i wieprzowiną, pieczone w piecu, podawane z sosem na bazie kapusty, a także desery - naleśniki z serem z bitą śmietaną i czekoladą oraz szarlotką. Coraz więcej gości odwiedza bistro "Latające Smaki", a właściciele mają sprecyzowane plany dalszego rozwoju. Chcą rozbudować ogródek i wyremontować górną salę w restauracji, by pomieścić wszystkich chętnych na ich smakołyki. 

  Wciąż czekają na wizytę pani Gessler, która jakiś czas po "Kuchennych rewolucjach" odwiedza restauracje i sprawdza, jak sobie radzą i jak wypadają wymyślone przez nią dania. 

Kuchenne rewolucje

"Kuchenne rewolucje" obecne są na antenie TVN od 2010 roku. Do programu zgłaszają się restauratorzy, którzy mają problem z utrzymaniem lokalu. W każdym odcinku Magda Gessler odwiedza jedną restaurację i w ciągu czterech dni dzieli się z właścicielami i personelem wskazówkami dotyczącymi pracy w branży gastronomicznej. Najpierw obserwuje i analizuje sytuację, a później proponuje metody rozwiązania problemów. Kilka tygodni po przeprowadzeniu zmian ponownie odwiedza restaurację, by sprawdzić, jak radzą sobie właściciele.

Kuchenne rewolucje liczą sobie już prawie 400 odcinków.

 - Uważam, że rewolucje dla wielu restauracji są  nieprawdopodobną szansą. W ostatnim   sezonie (25 sezon Kuchennych rewolucji - przyp. red.) odwiedziłam 14 restauracji, spotykałam się z młodymi ludźmi, którzy mają nieprawdopodobną pasję, ale brak im wiedzy o prowadzeniu restauracji, brak wiedzy o smakach, ponieważ nigdy nie podróżowali, nie wiedzieli, na czym można się zaczepić, co robić, żeby wszyscy posmakowali ich kuchnię - wspominała Magda Gessler. - Jeśli jakaś restauracja się nie udaje, zazwyczaj pierwszym problemem  jest energia rodziny czy  zespołu. W tej chwili naprawdę o dobrych pracowników gastronomii trudno, bo dużo ludzi się przebranżowiło przez pandemię. W tym sezonie nie było rzucania talerzami, kłótni - raczej stanowcze decyzje, kierowanie ludźmi w jakimś kierunku. Te restauracje z "Kuchennych rewolucji" sobie bardzo pomagają, odwiedzają się, sprawdzają, doradzają, co należy zrobić. Jestem  wyjątkowo łagodną i dobrą osobą i życzę wszystkim jak najlepiej. Leczę duszę i ciało, bo bardzo ważną rzeczą jest zdrowie moich zawodników w tej konkurencji pod tytułem "Kuchenne rewolucje". Patrzę na ludzi i zaczynam poznawać ich historie, ich problemy, dowiaduję się, z czym mają największy kłopot... Te rzeczy trzeba usunąć, żeby restauracja mogła działać. Prowadzenie restauracji to nie jest kwestia  tego, że mamy dużo sprzętu. Właściciele muszą lubić karmić ludzi i budzić wśród nich sympatię.  To kwestia czynnika magicznego, którym jest energia, brak skąpstwa. 

Kuchenne od kuchni

Jak wygląda "rekrutacja" do programu? 

Zespół "Kuchennych rewolucji" bada, czy rzeczywiście restauracja ma problemy, a nie czy po prostu chce reklamy. Tego typu rzeczy są bardzo mocno weryfikowane. Jest  grono osób, które sprawdzają zgłoszone restauracje, a potem zespół ewentualnie kwalifikuje taką miejscówkę do programu. Sama prowadząca nie wie nic na temat danej restauracji do momentu, kiedy  znajduje się na ulicy, gdzie jest restauracja.

 - To jest ogromnie sympatyczne, dlatego że zawsze jest jakaś niespodzianka i czuję się jak dziecko, przed którym odkrywa się następna bajka, następne opowiadanie o życiu, o smakach. Chcę poczuć energię nowego miejsca. Niezależnie od wyniku rewolucji, wrzucam impresje z jej przebiegu na moje social media,  ponieważ w jakiś sposób chcę ratować  te restauracje, dać im siłę i popularność. I nie mówię, czy to jest dobre czy złe, tylko pokazuję, daję znać całemu światu, że takie miejsce istnieje. Dlatego pewnie ten program jest tak autentyczny, ma już 13 lat i jest tak popularny...

Jak wyjaśniła Magda Gessler, istnieje "dekalog" Rewolucji.  Po pierwsze, nikt za nie nie płaci, zmiana dekoracji również jest po stronie produkcji. Odświeżenie restauracji odbywa się w ciągu dwóch dni, ekipa, która się tym zajmuje,  jest ekipą wynajętą na miejscu. Projekt dekoracji wykonuje sama Magda Gessler, 50 - 60% pomysłów na nazwę również jest jej.

Wraz z prowadzącą po całym kraju jeździ też jej ekipa. 

- Cały zespół naprawdę ciężko pracuje, chociażby próbując tego, co ja robię i ja się z tym liczę, bo dania będą jedli nie tylko wyrafinowani smakosze. Mają smakować wszystkim. Przy okazji szukam najlepszych miejsc w Polsce, z najlepszymi cenami, które będą nam dostarczać kapitalnych produktów. Niestety, w restauracji liczy się każdy krok i krok fałszywy kosztuje nas bardzo dużo. Kryzys tylko i wyłącznie wyostrza dobre miejsca, bardzo dobrze, mądrze zarządzane, te miejsca, które są niedobre w ogóle znikną z naszego horyzontu.

Jak zrobić skwarki?

Z ciekawostek "okołokuchennych", Magda Gessler  znów wprowadziła do kuchni  szybkowary, które szybko gotują, zużywają mało energii, a o których wszyscy zapomnieli. Jak jednak przypomniała prowadząca Kuchenne rewolucje, są miejsca niedaleko nas, w których do dzisiejszego dnia dodają sody do ziemniaków, żeby szybciej się ugotowały.

Magda Gessler uchyliła też rąbka tajemnicy okrywającej tradycyjne polskie dania. 

- Polacy lubią jeść kwaśno, tłusto, pieprznie, takie proste rzeczy, o których zapomnieliśmy. Ich smaki wracają w Kuchennych rewolucjach.

Magda Gessler przypomniała, jak robi się tatara, gołąbki i skwarki. 

- Tatara nie robi się z polędwicy, tylko z najlepszej wołowiny, którą trzeba macerować tak jak pasztet. Nie może być mielona, tak jak robią to współcześni kucharze. Dawniej brało się mięso wołowe, do tego się dawało wodę mineralną niegazowaną, dobry olej rzepakowy, świeży, mielony pieprz, kroplę. Żeby jeszcze podkreślić smak, to dodajemy łyżeczkę słodkiej cebuli mielonej, ale nic kwaśnego, żeby to nie zabrało tatarowi koloru.

Gołąbki najlepiej smakują upieczone, z mielonego mięsa: wieprzowiny, wołowiny, cielęciny, plus dobra bułka namoczona w wodzie, do tego świeży pieprz, cebula, przepyszna kapusta. Skwarków natomiast w czasie topienia słoniny się nie dotyka, dlatego potem są kruche. 

O rezultatach rewolucji będziemy mogli przekonać się w wiosennej ramówce telewizji TVN.

reklama
Artykuł pochodzi z portalu korso.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama