reklama

W pewnym momencie wody w Polsce zabraknie. Dr Łukasz Weber ostrzega przed suszą

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: arch. gostynska.pl, fotomontaż Zbigniew Pacanowski.

W pewnym momencie wody w Polsce zabraknie. Dr Łukasz Weber ostrzega przed suszą - Zdjęcie główne

Dr Łukasz Weber, specjalista w zakresie inżynierii środowiska | foto arch. gostynska.pl, fotomontaż Zbigniew Pacanowski.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościRoczny opad deszczu właściwie jest na tym samym poziomie, na którym był 5, 10, 15 lat temu... - mówi dr Łukasz Weber, który zajmuje się zagadnieniami związanymi z szeroko rozumianą inżynierią środowiska. I tu dobre wiadomości się kończą. Ekspert potwierdza - susza hydrologiczna to nie poglądy, ale fakty. W Polsce mamy ją od kilku lat. Nie będzie przesadnym stwierdzenie, że tegoroczne lato może być „najchłodniejszym latem reszty naszego życia”.
reklama

Wyróżniamy kilka etapów suszy. Pierwszym z nich jest susza meteorologiczna (atmosferyczna). Stwierdzamy ją, kiedy przez dłuższy czas nie obserwujemy opadów. Jej następstwem jest susza rolnicza, która charakteryzuje się spadkiem wilgotności gleby poniżej wartości pozwalającej zaspokoić potrzeby wodne roślin. Susza hydrologiczna pojawia się, gdy przepływy w rzekach spadają poniżej pewnego określonego poziomu. 

- To stan, kiedy ilość opadów jest niewystarczająca by zapewnić odpowiedni stan wody w ciekach czy w zbiornikach wodnych - mówi dr Łukasz Weber.

W drugiej połowie czerwca w całej Polsce obowiązywały 32 alerty dotyczące suszy hydrologicznej. Mapa rzek, publikowana przez IMGW, pokazywała znaczną liczbę punktów zaznaczonych na czarno - co oznacza niskie przepływy. Żółte są rzeki z wysokimi przepływami. Tych było najmniej.

reklama

Inaczej rozkładają się opady

Łukasz Weber podkreśla, że problemy z opadami deszczu ostatnio mają trochę inny wymiar. 

- Opadu rocznego mamy w zasadzie tyle samo, co 5, 10 czy 15 lat temu - mówi ekspert w zakresie inżynierii środowiska. 

Skąd w takim razie ostrzeżenie drugiego i trzeciego stopnia, związane z falami upałów? I zaznaczona czerwienią mapa Polski (w wielu miejscach najciemniejszą, co oznacza ekstremalne zagrożenie pożarowe), która latem często krąży po wszystkich mediach? Zgodnie z najnowszymi raportami Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, wraz z rosnącą temperaturą będzie podnosić się ryzyko ekstremalnych zjawisk, takich jak susze, pożary, powodzie, huragany. Dziś, 5 lipca 2023 r. otrzymaliśmy ostrzeżenie o burzach z gradem. Od rana do wczesnego popołudnia upał sięgający 28-29 st. C, po południu - 17 st. C.

reklama

Problemem jest rozkład opadów - zupełnie inny, niż jeszcze kilka, może kilkanaście lat temu. 

- Coraz częściej opady są bardzo intensywne, przez co woda bardzo szybko spływa poprzez mniejsze cieki do większych i dalej do morza. Mamy do czynienia z tzw. powodziami błyskawicznymi, czyli gwałtownymi wezbraniami, a później szybkim opadem wody - wyjaśnia Łukasz Weber.

Drugą przyczyną suszy jest powszechna betonoza. Deszcz nie wsiąka w grunt i nie może zasilać cieków powierzchniowych. 

- Deszczówka po prostu spływa do kanalizacji, a dalej do rzeki i znowu poziom wody na krótko się podnosi po czym opada. Wreszcie trzeci problem związany jest z tym, że opady kumulują się w krótszym okresie, a później przez dłuższy czas mamy suszę meteorologiczną, czyli niski poziom opadów, przechodzącą w drugą fazę - niski poziom wody w rzekach czy innych zbiornikach - uzupełnia Łukasz Weber.

reklama

Rzeki w Polsce w niektórych miejscach są tak płytkie, że można przejść przez nie mocząc jedynie stopy. Na przykład Warta w Poznaniu ma 130 cm, przez co zdecydowano o ograniczeniu trasy tramwaju wodnego. Statek, mieszczący 38 osób, nie byłby w stanie pokonywać stałej trasy, utknąłby na mieliźnie.

Organizacja Narodów Zjednoczonych zidentyfikowała kryzys wodny jako jeden z najważniejszych problemów najbliższej dekady. W latach 2010–2020 brak dostępu do wody pitnej dotyczył 1,9 miliarda ludzi. A ma być tylko gorzej…

Z czym kojarzy nam się susza?

Teren pozbawiony życia, popękana z braku wody szara ziemia, bez śladów zieleni, ręce sięgające po ostatnią kroplę wody z kranu... Brak dostępu do wody na pewno kojarzy się z obrazem oddalonym o tysiące kilometrów. Czy zdajemy sobie sprawę, że wkrótce w Polsce z powodu wyczerpania zasobów wody może nastąpić katastrofa? 

reklama

W rankingu unijnych zasobów wodnych nasz kraj jest na czwartym miejscu... od końca. Mamy duży problem, tym bardziej, że zużywamy dwukrotnie więcej wody niż reszta państw UE, jednocześnie nie rozwijając systemu retencji. W tej sytuacji można być pewnym, że nadejdzie moment, kiedy wody w Polsce po prostu zabraknie.

- Obecnie wszyscy naukowcy są zgodni co do tego, że zmiany klimatu mają miejsce. I to one, między innymi, przekładają się na stosunki wodne czyli na kwestie związane z rozkładem i intensywnością opadów w ciągu roku - wyjaśnia Łukasz Weber.

Gdzie w Polsce najszybciej grozi nam wyczerpanie zasobów wody?

W naszym kraju obszarami, na których zjawiska związane z suszą hydrologiczną są najbardziej widoczne i odczuwalne, są rejony Kujaw i północno-wschodniej Wielkopolski (obszar Konina i okolic). 

- Właśnie tam opady są najniższe i rzeczywiście mieszkańcy bardzo mocno mogą odczuwać kłopoty z wodą, tym bardziej że są to regiony o intensywnym rolnictwie. Na Kujawach mamy rolnictwo nastawione na produkcję warzywną, a takie uprawy są intensywnie nawadniane. W tym celu korzysta się głównie z wód podziemnych. To dodatkowy czynnik, który w dłuższej perspektywie będzie powodował obniżanie się luster wody w studiach i docelowo może dojść do wyczerpania zapasów - mówi ekspert gospodarki wodnej. 

Zaniedbano system małej i dużej retencji

Polska od lat znajduje się w stanie suszy hydrologicznej, co oczywiście zwiększa zagrożenie pustynnieniem. Musimy zdać sobie sprawę, że każdy z nas może z tym walczyć, choćby przez oszczędzanie wody oraz odpowiedzialne gospodarowanie wodami opadowymi na swoim terenie. Przez lata zaniedbano meliorację, ale także retencję i tzw. małą retencję, czyli zatrzymywanie wody tam, gdzie popada deszcz. Jednym z możliwych rozwiązań jest stworzenie nowego systemu retencji. Łukasz Weber uważa, że zatrzymywanie deszczówki jest główną i właściwą strategią powstrzymywania suszy rolniczej. 

- Suszy hydrologicznej niekoniecznie. Aczkolwiek też jesteśmy w stanie wiele działać metodami małej retencji, czyli zatrzymywania wody w rowach melioracyjnych, w stawach, mniejszych zbiornikach. Coraz częściej się o tym mówi, teraz trzeba przekuć słowa na konkretne działania - doradza nasz rozmówca.

By zatrzymać wodę musimy budować kieszonkowe parki, ogrody czy zielone dachy, ale przede wszystkim gospodarstwa domowe powinny obowiązkowo zbierać deszczówkę, tworząc domowe systemy retencyjne. Ten sposób zbierania wody opadowej znacząco odciążyłby system wodny. W ostatnich latach, co zaznaczył Łukasz Weber, zmieniła się postać opadów, częściej mamy do czynienia z nagłymi ulewami. Wykorzystanie wody z takich opadów może okazać się kluczowe dla miast, dlatego jest silna potrzeba budowania magazynów na deszczówkę. Można by ją potem wykorzystać do celów przeciwpożarowych czy chociażby do mycia dróg i chodników. Niestety, budowa takiego systemu jest kosztowna i przekracza budżet większości polskich samorządów. Może cieszyć fakt, że słychać coraz więcej głosów mieszkańców, którzy dostrzegają skalę problemu, tym samym rośnie też liczba nowych projektów. Niestety, większość z nich czeka w kolejce do realizacji, mimo że czasu już nie ma.   

Zatrzymujmy wodę na małą skalę - na działce, w domu

- „Deszczówka” to nie jest tylko slogan. Taki Kowalski powie „co ja tam te 500 czy 1000 litrów deszczu zbiorę”.  Ale niech każdy działkowiec zbierze kilkaset czy właściwie nawet tysięcy litrów deszczu w ciągu roku, a robią się już tysiące czy dziesiątki tysięcy metrów sześciennych zatrzymanej wody, która normalnie spłynęłaby do cieków i dalej do morza - przekonuje Łukasz Weber. 

Doradza, by właściciel działki, na której ma stanąć dom jednorodzinny zadbał o rynny odprowadzające wodę z dachów do dużego zbiornika. Na takie rozwiązanie można uzyskać dofinansowanie z tzw. programu Beczka +. Ponadto właściciel działki powinien minimalizować powierzchnię utwardzoną, by deszcz, który buduje zasoby wody podziemnej, mógł wsiąknąć w grunt. 

- Wreszcie kwestia najbardziej dyskusyjna - dopieszczone i wypielęgnowane trawniki, bo one potrzebują bardzo dużo wody. Jeśli do podlewania zużywamy wodę wodociągową, to na pewno nie przysłużymy się środowisku. Trend idzie w kierunku ogrodów, które w zrównoważony sposób pozwalają nam gospodarować wodą - mówi Łukasz Weber.

Zwraca uwagę,  że projektowanie domów zmierza do zagospodarowywania tzw. wody szarej. Jak się okazuje, nie każdą wodę, używaną do codziennego funkcjonowania w gospodarstwie domowym, trzeba od razu kierować do kanalizacji. Instalację wod.-kan. można tak zaprojektować, by jak najbardziej wykorzystać wodę szarą.

- Są już przykłady całych osiedli, w których woda szara, czyli na przykład z pryszniców jest wykorzystywana do spłukiwania toalet. Jakby nie patrzeć, blisko 30% dobowego zużycia wody wykorzystujemy do tego celu. Zatrzymując tę wodę w obiegu, na pewno przysługujemy się środowisku - mówi Łukasz Weber.

Ostrzega przed suszą hydrogeologiczną - wysychają studnie

Już teraz powinniśmy obawiać się suszy hydrogeologicznej, czyli obniżania zasobów wód podziemnych, których zasilanie jest coraz słabsze, a z drugiej strony - są one bardzo intensywnie eksploatowane. 

- To jest eksploatacja nie tylko na potrzeby zbiorowego zaopatrzenia w wodę, ale też na cele prywatne. Ludzie coraz częściej budują sobie przydomowe studnie, myśląc, że w ten sposób rozwiążą problemy z wodą. Rozwiązują je lokalnie, dla siebie. Rolnicy również coraz częściej eksploatują studnie. Ale to rozwiązanie wystarczy najwyżej na kilka, kilkanaście lat. Problem będzie się pogłębiał. Zasoby wody pochodzą z deszczu Jeśli my tego deszczu nie zatrzymujemy, to prędzej czy później również w studniach zacznie brakować wody, a nasze dzieci i wnuki będą miały jeszcze większe problemy - ostrzega Łukasz Weber.

W stadium suszy hydrogeologicznej możemy wejść w ciągu kilkunastu, może kilkudziesięciu lat.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu korsokolbuszowskie.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama