W przerwach między pieśniami Maciej Miecznikowski opowiadał również stare tradycje katolików jak np. uczynienie znaku krzyża nożem na chlebie przed pokrojeniem. Od artysty czuć było głęboką wiarę, co udzielało się słuchaczom. Myślę, że ludzie wyszli z tego koncertu lepsi niż przyszli.
Udało mi się porozmawiać z artystą. Zdradził, skąd pomysł na taki projekt oraz pochwalił frekwencję w Gawłuszowicach.
- Pomysł na koncert zrodził się z dwóch powodów. Pierwszym był głos mojego kolegi Mirka Kirczuka, który mi to zaproponował. Druga sprawa to ta przerwa z powodu koronawirusa. Nie mogliśmy występować i wypełniłem sobie czas, pracując nad tym projektem - powiedział Maciej Miecznikowski.
- Wydaje mi się, że to jest dobry projekt na ten czas, ponieważ można było przemyśleć parę spraw, pomyśleć o życiu, bo przecież ten okres pasyjny u każdego chrześcijanina jest momentem przemyśleń - dodał.
- Widownia spisała się wspaniale. Tyle osób przyszło w środku tygodnia i śpiewali cudownie. Jestem zachwycony. Jeszcze ksiądz zapowiedział już koncert kolęd z moim udziałem, więc z uśmiechem powrócę do Gawłuszowic - zakończył Maciej Miecznikowski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.