Na spotkaniu klubu, dyskusja jak zawsze była ciekawa i merytoryczna.
Mamy dla Was recenzje Zmorojewa napisaną przez klubowiczów. Już teraz zapraszamy na kolejne spotkanie miłośników książek, które planowane jest na sobotę 4 marca godz. 12:00.
„Zmorojewo” - Jakub Żulczyk
"Jakiś czas temu twórczość Jakuba Żulczyka zyskała na popularności, dzięki serialowi opartemu na powieści pod tytułem Ślepnąc od świateł. Jednak sam klimat i tematyka,
o którą zahacza Zmorojewo, diametralnie odbiega od tego, do czego przyzwyczaił nas pisarz.
Głównym tematem powieści są losy piętnastoletniego Tytusa, który jest typowym nastoletnim nerdem. Chłopak uwielbia horrory, gry komputerowe oraz wszystko, co związane ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. Punktem zwrotnym w jego życiu okazują się wakacje, które spędza u dziadków w Głuszycach. Początkowe rozczarowanie zostaje zastąpione mocnym zaintrygowaniem i zaangażowaniem ze strony głównego bohatera, gdy okazuje się, że w lesie czai się pradawne zło, a w okolicy jest odnotowywana obecność zjawisk paranormalnych. W zmaganiach z przeciwnościami losu Tytusowi pomaga Anka — odważna zbuntowana nastolatka, o której względy zabiega nasz protagonista.
Fabuła Zmorojewa jest prosta i urocza. Mamy tu przedstawiony wręcz modelowy trójkąt miłosny, nawiedzone, senne miasteczko, próbę powstrzymania istot dążących do zagłady świata, a co najważniejsze mocno wybijający się na pierwszy plan motyw bohatera-wybrańca. Co ciekawe, Tytus jest (przynajmniej początkowo) postacią pasywną, biernym obserwatorem, który do zajęcia w historii przynależnego mu miejsca potrzebuje silnego wstrząsu. Warto wspomnieć o tym, że interesujące elementy świata przedstawionego powieści stanowią postaci zaczerpnięte z mitologii słowiańskiej, a także bohaterowie miejscowych podań i legend. Leszy jako ucieleśnienie zła, czy Świtezianka albo Szewczyk Dratewka stojący po stronie dobra. Dzięki temu zabiegowi możemy poczuć się bardziej swojsko.
W powieści Zmorojewo Żulczyk podjął próbę połączenia konwencji fantastycznej z przygodową i horrorem. Niestety misterny plan wejścia w buty Stephena Kinga się nie powiódł. Sama realizacja pomysłu jest za bardzo ugrzeczniona, zbyt przewidywalna, bez polotu i barwnej intrygi. Pozycja literacka jest niezwykle mdła, może dlatego, że jak baner reklamowy autorstwa Żulczyka na okładce tego tworu głosi, jest: Trochę straszna, trochę śmieszna, trochę romantyczna, pełna dziwnych pomysłów książka dla każdego. Gołym okiem widać, że pisarz nie odnalazł się w klimatach, które narzucił na siebie w Zmorojewie. Cieszmy się, że cykl o Tytusie Grójeckim ma tylko dwa tomy."
- recenzja Gabrysi Strycharz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.