Panie Marku, tyle nagród tyle książek, filmów, wypraw. Nasuwa się pytanie, skąd pan ma na to wszystko czas?
- Myślę, że życie daje nam dużo czasu, możemy z nim zrobić to, co chcemy, nigdy, prawdę mówiąc, nie myślałem o nagrodach, ani o filmach, ani o książkach, ale tak się stało, że robiąc to, co wierzyłem, gdzieś po drodze zdarzyło się pisanie książek, gdzieś po drodze ktoś to do docenił, ktoś nakręcił film. Sam się dziwię, że to wszystko się stało. Prawdę mówiąc, myślę, że najważniejsze jest to co dzieje się w nas samych.
Ten zewnętrzny świat oczywiście jest ważny, i to, że jesteśmy docenieni, ale jak sami w siebie nie wierzymy, jak się sami nie doceniamy, sami w siebie nie wierzymy. Tak jak pokazuje życie wiele ludzi można mieć cały światu stup i skończyć życie na tym świecie. Nie widzieć w nim sensu.
Ten zewnętrzny świat, jest ważny, ale ja coraz większą uwagę przywiązuję do tego też, co jest w naszym wewnętrznym świecie. Nie tylko w moim świecie, ale tak jakby zachęcam do podróży w głąb siebie, aby uwierzyć w siebie. Żyjemy w takich czasach, że ta wiara w siebie radzenie sobie z porażkami jest bardzo ważna. Szczególnie dla młodych ludzi, którzy mają niewielką kontrolę nad tym światem, niewiele mogą w nim zmienić.
-Jak pana słucham to jedno słowo opisujące pana życie to DROGA.
- Tak, to bez wątpienia tak, no rzeczywiście
- Nie dość, że fizycznie to też psychicznie. To, że został pan motywatorem dla młodych ludzi, właśnie sprowadziło się od wypraw?
- Oczywiście, że wyprawy nauczyły mnie tego, choćby wyprawa z Jaskiem nauczyłem się, że człowiek jest tym, co daje innym. Dzielenie się doświadczeniem jest ciągiem drogi, może nawet dla mnie ciekawszym, niż podróż tylko i wyłącznie w inne miejsce na świecie. Motywując innych, podróżujemy w głąb innych ludzi. Możemy ich zainspirować do zmiany, możemy czasami zmienić ich życie na lepsze i to jest dużo ważniejsze niż odwiedzenie innego miejsca na ziemi. Podróż do innych ludzi to rzeczywiści jest coś bardzo ciekawe. Takie spotkania, to podróż w głąb innego człowieka.
- Jak pana zmieniła podróż z Jaśkiem Melą?
- Ta wyprawa mi pokazała przede wszystkim, że jakby dużo ważniejsze niż zdobywanie biegunów dla siebie, jest pomoc innym zdobywania ich biegunów. Dzielenie się z kimś swoim doświadczeniem, może na koniec być dużo ważniejszym doświadczeniem dla człowieka, także dla zdobywcy, niż zdobywanie nowych biegunów. Sens zdania, że człowiek jest tym, co daje innym, jest taki, że można wszystko komuś zabrać, można stracić dom, można stracić wszystko, ale jeśli już coś komuś daliśmy, to już nie stracimy, bo już to daliśmy. Myślę, że to jest najbardziej pewna rzecz w życiu, to co daliśmy innym, bo reszta jest bardzo niepewna. Ta wyprawa nauczyła mnie, że dużo ważniejsze jest, to co zrobiliśmy dla innych ludzi. Bardziej niż, to gdzie byłem i co zdobyłem. Najbardziej pamiętam, jak pomagałem innym, jak zmieniałem życie innych ludzi, bardziej niż to, co sam zdobyłem. Takich chwil w ogóle nie pamiętam. Najbardziej pamiętam wyprawę z Jaśkiem, jak pomogłem dzieciom ze szpitala chemioterapii w Gdańsku, pamiętam chłopka, który miał transplantację serca i pomogłem mu psychicznie przygotować się do niej, on teraz jest psychologiem, sam pomaga innym ludziom.
Jak spotykam ludzi, którzy mówią, że przez moją książkę, jakby ich życie się zmieniło. To dla mnie jest dużo ważniejsze, niż to, że napisałem książki, że jestem autorem kolejnej książki.
- To musi być niewiarygodne uczucie. Jasiek Mela ma teraz 33 lata, dwójkę dzieci, żonę i to można by powiedzieć, że to też dzięki panu.
- Przede wszystkim dzięki sobie, ale cieszę się, że mogłem być częścią tego procesu. Ma to na pewno większy sens, niż gdybym zdobył kolejny bieguna, czy np. Mont Everest. Myślę, że, wiele razy w życiu mogłem zginąć, czasami się zastanawiałem, dlaczego pan Bóg mnie ocalił, czemu wyszedłem z wielu sytuacji? Tak sobie to wtedy tłumaczę, że było tyle momentów, że życie mogłem stracić, że sam się dziwę, że żyję. Jak tak sam się dziwię, to myślę sobie, że może jest w tym sens. Znajduję w tym, że to pomaga innym ludziom, niż to, że moje przeznaczenie ocaliło mnie po to, żeby zdobywać kolejne bieguny dla siebie.
-Słyszałam na spotkaniu, że planuje pan kolejne wyprawy z Jaśkiem.
- Myślimy o wspólnej wyprawie może na Grenlandię, może na wyspy Pacyfiku. Po latach jakby dojrzeliśmy do tego, żeby znowu złączyć siły. Też w takim celu, aby pokazać młodym ludziom, że odporność psychiczna jest bardzo ważna, że warto mieć marzenia i warto za nimi podążać. Chcemy z Jaśkiem pokazać, że ta metoda, która pomogła jemu, pomogła innym w postaci aplikacji. Będziemy robić marsze mocy psychicznej w Polsce. Ten najbliższy marsz mocy będzie 14- stycznia, Pomorski Marsz Mocy na Bałtyku.
- Zapytał pan mielecką młodzież, kto chce iść na biegun, jaki był w tym cel?
- Chciałem zobaczyć, na ile młodzi ludzie teraz są gotowi na to, by podejmować wyzwania, dążyć za swoimi marzeniami. Ten biegun to nie chodzi o biegun geograficzny, ale swoje marzenie. Z jednej strony jest teraz epidemia depresji, epidemia braku wiary w siebie. Z drugiej strony można temu przeciwdziałać. Dla mnie sens tego pytania jest zainspirowania ich do działania. Jeżeli chcecie iść na biegun, to może dzisiaj nie wyruszycie, ale jak pobierzecie aplikację, zobaczycie, jak to się zdobywa, jak znajdziecie już swój biegun w życiu, wtedy będziecie wiedzieć, jak go zdobyć. Możecie go zdobywać nawet w wieku 15 – 16 lat, nie musicie czekać, aż dorośniecie.
- Jak pobierzemy aplikację to, co dalej?
-Pobierzemy ją i możemy poznać lepiej siebie, dotrzeć do swoich marzeń, a potem zamienić je w cel, a cel zamienić w plan i też zrobić parę ćwiczeń.
Z Markiem Kamińskim rozmawiała Kamila Bik.
Marek Kamiński
Polski innowator, filozof i podróżnik ekstremalny. Jako pierwszy na świecie zdobył oba bieguny Ziemi bez pomocy z zewnątrz. 23 maja 1995 roku biegun północny, a 27 grudnia 1995 roku biegun południowy, za co został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.
Obecnie zaangażowany w projekty "LifePlan Academy", "Power4Resilience" i Kamiński Academy, które polegają na budowaniu odporności życiowej i fundamentalnych umiejętnościach życiowych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.