Paweł Róg to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci mieleckiego sportu. Zawodowy pięściarz, trener i współtwórca Mieleckiej Szkoły Boksu, który w ostatnich miesiącach z powodzeniem łączył rozwój własnej kariery z pracą szkoleniową. W rozmowie z nami opowiada o kulisach gali Sportowiec Roku, trudach codziennego treningu, sukcesach swoich podopiecznych oraz planach na rok 2025.
- Jak oceniasz tegoroczną galę plebiscytu Sportowca Roku?
Gala była bardzo dobrze zorganizowana. Przede wszystkim świetnie podkreślono, że była to jubileuszowa, 30. edycja. Frekwencja dopisała, było naprawdę wielu gości, osobistości ze świata sportu, trenerów i zawodników. Fajnie, że z roku na rok ten plebiscyt zyskuje coraz większą renomę.
- Co dla Ciebie oznacza czwarte miejsce w plebiscycie?
To dla mnie ogromne wyróżnienie i przede wszystkim motywacja do dalszej pracy. Fajnie jest być zauważonym, zwłaszcza że to nie pierwszy raz. Dla mnie ważne jest też to, że moi zawodnicy mogą zobaczyć, że ich trener ciągle działa, rozwija się i walczy. Chciałbym, żeby w przyszłości to oni kontynuowali to, co teraz razem budujemy.
- Jak podsumujesz swój sportowy rok 2024?
Początek roku był bardzo udany. Gala w Dębicy to dla mnie ogromne wydarzenie. Jedyny nokaut na gali, świetna publiczność i klimat. Potem było trochę pechowo, ale miałem też okazję walczyć w Rumunii z mistrzem Europy w boksie olimpijskim. To była fajna, trudna walka, ale bardzo duże doświadczenie. Później przyszła walka w Mielcu. Przygotowywałem się trzy miesiące, zrezygnowałem z pracy, żeby dać z siebie wszystko. Niestety, dwóch rywali się wycofało i to był dla mnie duży zawód. Ale sama gala była bardzo udana, ponad tysiąc osób na hali, a moja walka była głównym punktem wieczoru.
- Jak oceniasz swój rozwój jako zawodnika i trenera w 2024 roku?
Rozwinąłem się bardzo. Poprawiłem intensywność treningów, technikę, bardziej się koncentrowałem na detalach. Ogromnie pomogło to, że mamy własną salę treningową. To był pierwszy rok działalności Mieleckiej Szkoły Boksu, a już możemy się pochwalić sukcesami: dwóch medalistów Mistrzostw Polski, medalista Pucharu Polski, starty w gali Suzuki Boxing Night i udział w Polskiej Lidze Boksu po 21 latach przerwy.
- Jakie były największe wyrzeczenia?
Największe wyrzeczenie? Jedzenie! Uwielbiam jeść, a tu trzeba pilnować diety, kaloryczności, wagi. Ale poświęcenia są szersze: mniej czasu dla znajomych, rodziny. Boks to sport, który wymaga ogromnej determinacji i samotności w działaniu.
- Które momenty zapamiętasz najbardziej?
Nokaut w Dębicy, zdecydowanie. To był mój pierwszy taki finisz w zawodowym boksie. Tłumy kibiców, znajomi, rodzina – klimat niesamowity. No i sukcesy moich zawodników – jako trener jestem z nich bardzo dumny.
- Jakie masz plany na 2025 rok?
Na razie niczego nie ogłaszam oficjalnie, dopóki nie mam kontraktów w ręku. Rok 2024 nauczył mnie pokory. Chcę dalej rozwijać Mielecką Szkołę Boksu razem z Pawłem Rżanym. Naszym celem jest rozwijanie młodych zawodników i pokazanie, że Mielec ma ogromny potencjał bokserski.
- Czy rola trenera pomaga czy przeszkadza w byciu zawodnikiem?
Zdecydowanie pomaga. Rano trenuję sam, potem prowadzę zajęcia lub trenuję z trenerem Adamem. Obserwując zawodników, uczę się na ich błędach. Mam też wsparcie Pawła, który często przejmuje moje zajęcia, kiedy przygotowuję się do walki.
- Co chciałbyś przekazać młodym zawodnikom i kibicom?
Nigdy się nie poddawajcie. Jeśli w coś naprawdę wierzycie i będziecie nad tym systematycznie pracować, wszystko jest do osiągnięcia. Trzeba być konsekwentnym, zdyscyplinowanym i mieć wiarę we własne możliwości. Każde poświęcenie kiedyś zaprocentuje. I tego się trzymajmy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.